Od 22 lipca do 5 sierpnia dzieci polskie ze Szkoły im. Ity Kozakiewicz w Rydze uczestniczyły w obozie edukacyjnowypoczynkowym nad morzem w Lilaste.Organizacja pobytu edukacyjno- wypoczynkowego dla dzieci polskiego pochodzenia ze Średniej Szkoły Polskiej im. Ity Kozakiewicz było możliwe dzięki wsparciu Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” z Warszawy. Całość pobytu organizował kapelan Polonii w Rydze ks. Krzysztof Kuryłowicz TChr. Przy zbieraniu środków materialnych oraz w czasie trwania letniska, jego zaangażowanie było bardzo aktywne. Znalazł wspaniałe domki letniskowe z dostępem do jeziora z jednej strony i do morza z drugiej. Warunki mieszkaniowe mieliśmy bardzo dobre. Pani Ania dbała o nasze wyżywienia, a ja starałam się wprowadzić zaplanowany program tego pobytu w życie. Celem pobytu było praktyczne wykorzystanie znajomości języka polskiego w różnego typu spotkaniach, grach, zabawach i Mszach Świętych. Każdego dnia chodziliśmy nad morze, chociaż nie zawsze pogoda była odpowiednia. Ten moment był codzienną atrakcją. Dzieci, pomimo niezbyt ciepłej wody, zawsze sprawdzały, jak daleko można zajść w głąb morza. W czasie jednej z wypraw, po krótkim sztormie, znaleźliśmy na brzegu martwą fokę. Jak się okazało, wszyscy byli zwolennikami kąpieli, więc przy obecności któregokolwiek z opiekunów cała grupa walczyła z falami, ale nie tylko wpław. Mieliśmy do dyspozycji łódkę z blokowanymi w burtach wiosłami. Wielu po raz pierwszy próbowało sztuki wioślarskiej i pod koniec pobytu wszyscy Artyści na start opanowali sztukę wiosłowania. Standardem było opłynięcie wyspy na jeziorze, oddalonej o ponad kilometr. Ksiądz Krzysztof był najbardziej pomysłowy i w czasie swojego opłynięcia wyspy zamontował na łódce silnik elektryczny, a potem dziwił się nam, że jesteśmy tacy zmęczeni po wiosłowaniu. No cóż, trzeba było to przyjąć, lecz i tak umiejętność wiosłowania pokazał nam mimo wszystko. Tylko potem dowiedzieliśmy się, że jest z zamiłowanie rybakiem.
Przeprowadziliśmy wiele konkursów z nagrodami, z wykorzystaniem muszelek i piasku z morskiego brzegu namalowaliśmy wiele pięknych widoków tamtych terenów, które przy pomocy kleju znalazły swoje miejsce na obrazach, tworząc wspaniałą przestrzeń trójwymiarową naszych dzieł. Gry i konkursy odbywały się w większości poza obozem, chociaż pogoda nie zawsze była dla nas łaskawa. Jeden dzień – ostatnia niedziela – był przeznaczony dla odwiedzin. Wówczas też całą grupą zatańczyliśmy dla naszych gości w rytmie synchroniczny taniec, który był wynikiem naszej wspólnej pracy. Jedną z atrakcji były wieczory przy….. szaszłykach. Okazało się, że każdy chciał upiec swój szaszłyk osobiście. Pani Ania tylko przyprawiała mięsko. Biedni ci, którym super mięsko zamieniło się w węgiel, ale i tak wszystko było zjedzone.
Myślę, że takie spotkanie pozwoliło całej grupie inaczej zobaczyć na możliwość współpracy i wspólnego czynnego odpoczynku z wykorzystaniem naszej znajomości języka polskiego. Księdzu Krzysztofowi dziękujemy za pomysł i zorganizowanie tego pobytu, a sponsorom wyrażamy naszą wdzięczność. Wyprawa nad morze na długo pozostanie w pamięci wszystkich uczestników. Morze, słońce, piasek, szaszłyki będą nam się śniły podczas długich zimowych nocy.
Opracowała Jana Gorbaca – opiekunka grupy